poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Lubię wracać

Wracam do domu i buzia mi się śmieje.
I nie ma już znaczenia to, że przez wieczne korki zamiast 35 minut, do domu wracałam 1,5 godziny.  Za towarzysza podroży miałam z lewej strony pana po spożyciu, a za sobą panią wcinającą bułę z czosnkową kiełbachą. Znika również podirytowanie spowodowane tym, że znowu w kasie przede mną kupowała taka co sobie ceny nie sprawdziła i teraz będzie zakupy wycofywać. Mnie zaraz żołądek z głodu zacznie trawić sam siebie, a obiad jeszcze w formie części składowych w koszyku. Zapomnę o tym, ze pobiłam kolejny rekord jazdy w windzie na wdechu, sami możecie się domyślić dlaczego. Tu muszę podkreślić, że ja naprawdę kocham ludzi, tylko czasami tak mi się to wszystko nałoży.
Jednak w tym momencie w zapomnienie idą wszystkie drobne nieprzyjemności z całego dnia.
Natychmiast po przekroczeniu progu mojego mieszkania ciśnienie spada, nawet jeżeli wdepnę w mokry prezent zostawiony przez mojego malutkiego szczeniaka albo dostrzegę utworzony rano w popłochu chaos, jak po wybuchu bomby atomowej (i nie wskażę palcem Kochanie,
 kto tą bombę odpalił).
 Nic, absolutnie nic mnie nie rusza. Jestem na miejscu, wróciłam do bazy. 
Bazy, która nie tylko ma mnie wyciszyć, ale również pozwolić mi naładować baterie i rozweselić.
Dlatego wprowadzam do domu kolorowe akcenty (wesołe poduchy, ceramiczne kaktusy czy robale na ścianie) i elementy wyciszające, dające ukojenie. 
Wciąż dokupuję nowe rośliny i robię kolejne sadzonki, chodzę po domu z konewką jak rasowy ogrodniki sukcesywnie tworzę sobie namiastkę wymarzonego ogródka. Zdanie "Kochanie dokupisz mi nowy worek ziemi" już wkrótce stanie się u nas normą, niech no tylko zrobi się cieplej to przeniosę się na balkon. W tym roku zamierzam dać upust swoim ogrodowym zachciankom i zaszaleć na balkonie. 
To mnie wycisza, relaksuje.






A skąd ten uśmiech na twarzy po powrocie? Jestem po prostu zadowolona ze swojej pracy, moje mieszkanie mi się podoba. To strasznie fajne uczucie. Lubię moje niebieskie krzesła, które w pocie czoła sama odnowiłam, tak jak i wymarzony, okrągły stół, przy którym z radością spędzamy czas. Lubię duże okna wpuszczające słońce do domu i moje drobne umilacze. Uwielbiam każdego kwiatka
i każdą poduszkę. Gdyż nie należę do grona tych, którzy mieszkanie traktują tylko jako przestrzeń użytkową - ma być wygodnie i funkcjonalnie - o nie u mnie jest jeszcze wiele innych wytycznych, które muszą zostać spełnione. Każdy przedmiot musi mieć to coś.










Teraz wróciłam, zaraz zmyję makijaż, zwiąże przerzedzone kosmyki, wrzucę na siebie dres, wyściskam pieska, a potem przy dźwiękach płynących z radia machnę pyszne spaghetti.
Wieczorem trochę telewizji (ogłupiacze mile widziane) i rzut okiem na duży pokój, bo może wpadnie mi coś do głowy co można jeszcze zmienić, by uśmiech na twarzy po powrocie do domu był jeszcze większy.
A jutro zacznie się wszystko od nowa.


Pozdrawiam Jagoda:)



14 komentarzy:

  1. Oj te uroki "życia zewnętrznego"... :) Ale ważne, że masz się jak zrelaksować u siebie, mieszkanie na prawdę śliczne :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny piesek! Przywitanie przez psa jest najlepszym elementem powrotu do domu. Czekam na kolejne posty i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie ma nic bardziej rozczulającego niż moment kiedy mnie wita i merda ogonem jak szalony :-)

      Usuń
  3. aż mi się buzia uśmiechnęła, ładnie to wszystko opisałaś i piekne jest to, że tak lubisz każdą rzecz którą masz :) U mnie nie do końca tak jest, ale gdy chcę sie poczuć tak jak Ty ładę się na łóżku w sypialni, bo ona jest najbardziej taka jaka powinna być ;) Ewentualnie podziwiam mój kącik jadalniany, bo w niego włożyłam sporo pracy - i jeszcze wiele przede mną :) Mam nadzieje, że pod koniec roku powroty do domu będą mnie cieszyły i pod tym kątem co Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najfajniejszy jest proces tworzenia :-) metamorfozę twojej sypialni podglądałam na blogu i powiem szczerze, że tego niebieskiego Ci zazdroszczę :-) pozdrawiam J.

      Usuń
    2. Tak, lubię to planowanie, wymyślanie, kombinowanie - i w sumie cieszę się, że muszę uzbierać kasę by coś zrobić (a nie wszystko na raz) bo są takie pomysły w których się utwierdzam i są takie z których rezygnuje ;) A lepiej zrezygnować z czegoś w głowie, niż zrobić i nie być zadowolonym ;)
      Moja sypialnia znowu się nieco zmieniła, ale moja niebiesko-lazurowa ściana stoi na miejscu ;)

      Usuń
  4. cudowne uczucie, nie ma chyba nic ważniejszego niż powrót do domu, gdzie jest na tyle przytulnie i rodzinie, że nie ma lepszego miejsca na świecie ;) P.S Zapraszam także do mnie, wróciłam po dłużej przerwie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. TO ja mam podobnie - uwielbiam spędzać czas w moim mieszkaniu - lubię rzeczy którymi się otaczam, lubię ich historię i to że czasem się napociłam żeby były takie jakie są :)
    U Ciebie jest pięknie - harmonijnie i przytulnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, coś co samemu wykonamy i nieźle się przy tym napocimy nabiera dla nas jeszcze większej wartości. Dziękuję za miłe słowa :-)

      Usuń
  6. Śliczne roślinki! U mnie w domu niestety sukulenty w ogóle nie chcą rosnąć, mimo że bardzo o nie dbam :( Na szczęście inne kwiaty rosną jak na drożdżach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama właśnie szukam jakichś ciekawych i barwnych roślin, chciałabym zakupić coś innego, niż te wszystkie standardowe. Możesz podesłać kilka jakichś ciekawych odmian?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama właśnie szukam jakichś ciekawych i barwnych roślin, chciałabym zakupić coś innego, niż te wszystkie standardowe. Możesz podesłać kilka jakichś ciekawych odmian?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie teraz najpiękniejsza jest opuncja:) wiele osób zachwyca się też oplątwami, które nie potrzebują ziemi, to zdecydowanie niestandardowa roślina w domu;) a i jeszcze żywe kamienie Lithopsy, bardzo ładnie kwitną i są niezwykle ciekawe. Pozdrawiam J.

      Usuń