Znalazłam je przypadkiem w zrujnowanym mieszkaniu. Nie szukałam go wcale. Podjełam jednak wyzwanie i tak kompletnie zniszczone krzesło zostało z niemałą pomocą (dzięki tato!) odrestaurowane. Na obicie wybrałam pastelowy błękit, a drewnianą konstrukcję po baaaardzo długim szlifowaniu pomalowałam na odcień szlachetnego dębu.
Krzesło stanowi teraz ważny punkt w moim mieszkaniu i dodaje retro klimatu.
W nawet bardzo minimalistycznym i nowoczesnym wnętrzu, retro krzesła i fotele odnajdą się wspaniale. Moje to tzw. skoczek z lat 60-tych wyprodukowany przez Radomskie Fabryki Mebli Giętych, ale takich przkładów można mnożyć wiele...
Wow, piękne wykonanie, winszuje zacięcia i chęci odratowania tego pięknego krzesła ;)
OdpowiedzUsuń