Miałam sen, to był piękny sen...
Ostatnio wstałam rano jak zawsze o 5.30 i nie mogłam się powstrzymać żeby nie opowiedzieć mężowi co mi się przyśniło:
- Kochanie miałam niezwykły sen, biegłam na przystanek autobusowy i nagle dziwnym trafem znalazłam się na targowisku, a tam taki wielki stragan pełen kwiatów doniczkowych i pomiędzy nimi znalazłam taką marniutką monsterę dziurawą, biedna była, taka blada i zasuszona. Pytam sprzedawczynię po ile, a ona, że 60 zł. Pomyślałam sobie, że to absurd, ale i tak ją wzięłam, nie umiałam sobie odmówić.
Na to mój mąż zaspany pyta:
- a to był dobry sen czy koszmar?
Ręce opadają.
Potem dziwnym trafem przeglądając gazety, instagrama cały czas na nią trafiałam i czułam się taka zawiedziona tym, że po przebudzeniu nie miałam jej w swoich rękach. Wreszcie uznałam, że czas zakończyć moje męki, przecież ewidentnie ciągle dostaję znaki, jakby cały świat ten realny
i nierealny krzyczał: kup sobie dziewczyno w końcu monsterę dziurawą i ciesz się życiem!
i nierealny krzyczał: kup sobie dziewczyno w końcu monsterę dziurawą i ciesz się życiem!
no więc kupiłam i się cieszę ;)