niedziela, 25 września 2016

kolejne zdobycze i poszukiwanie wyciszenia

Udało się. Było pięknie i bardzo radośnie.
 Dzisiejszy post piszę już dla Was jako żona:)
 I teraz z jeszcze większym zapałem powracam do urządzania naszego wymarzonego M3.
Po baaaardzo emocjonującym i nie da się ukryć stresującym okresie szukam wyciszenia, a najlepiej pomaga mi w tym ciężka praca fizyczna, połączona z kreowaniem i tworzeniem czegoś własnymi rękami. I tak powracam do trzech krzeseł przygarniętych z ulicy, że też niektórzy ludzie nadal nie są świadomi, jakich skarbów pozbywają się tak lekką ręką. Ich strata - mój zysk:)


 Jeszcze przed ślubem, udając się z moim narzeczonym po zakupy, kątem oka dostrzegłam wystawione do wyrzucenia krzesła i stół. Sam stół nie był atrakcyjny i szybko go odpuściliśmy, ale krzesła natychmiast postanowiliśmy przygarnąć i o nie zadbać. Powrót do domu z nimi nie był łatwy (są dosyć ciężkie), ale niesieni radochą ze znaleziska szybko pokonaliśmy spory dystans. I tak po zakupy trzeba było iść po raz drugi:)


Szlifowanie pierwszego z nich rozpoczęłam jeszcze przed ślubem co wiązało się z ryzykiem zniszczenia dłoni, ale nie mogłam się powstrzymać;)
Teraz powróciłam do pracy i kończę już drugie krzesło. W międzyczasie postanowiłam spełnić swoje marzenie i wreszcie doprowadzić do zakupu okrągłego, rozkładanego stołu. Oczywiście kupienie go tak po prostu w sklepie byłoby zbyt proste i nudne, a zakupiony stół byłby pozbawiony tego charakteru, który tak bardzo mnie urzeka w używanych, starych meblach. Także po długich poszukiwaniach i regularnym odwiedzaniu OLX, udało mi się kupić piękny stół (do renowacji) za 99 zł. Już się cieszę na sama myśl o jego przemianie. 
W odnawianiu starych mebli najbardziej lubię to uczucie, że udało mi się je uratować i teraz będą nam służyć przez wiele lat, towarzyszyć nam przez całe życie. 


Dwa krzesła zostaną zeszlifowane i pomalowane lakierobejcą w kolorze szlachetnego dębu. Trzecie będzie szaroniebieskie. Szlifowanie jest bardzo czasochłonne, ale konieczne zwłaszcza przy krzesłach pokrywanych tylko lakierobejcą, ze względu na liczne odpryski, rysy i wręcz wyryte napisy na starym lakierze i drewnie. Po pierwszym krześle, już widzę, że ciężka praca się opłaciła.







Przy drugim krześle zostały mi jeszcze tylko nogi;)




A teraz kilka kadrów z moim nowym, starym stołem...