Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Subtelne, delikatne i niskobudżetowe, ale sumując się dają całkiem konkretną zmianę. Bardzo lubię moją kuchnię, chociaż zupełnie brakuje mi w niej miejsca na wszystko. Brakuje blatów i szafek, a zasada właściwego rozmieszczenia zlewu, kuchenki
i lodówki u mnie zupełnie nie istnieje. No cóż czasem tak jest, zwłaszcza w wynajmowanym mieszkaniu. Wtedy trzeba iść na kompromisy. Teraz nasza kuchenka przechodzi przemianę z prostej, minimalistycznej w swobodną, pełną roślin i słońca.
I na co dzień mamy tu taki obrazek: słońce przebijające się przez bambusowe rolety rozświetla głęboką zieleń liści, w misce pachnące brzoskwinie, w tle cichutko gra radio, a ja na bosaka nucąc pod nosem dodaję kolejne łyżki ukochanego pesto do ekspresowego makaronu. Już wiem, że zaraz mój żołądek i ja będziemy szczęśliwi.
Na parapecie przybywa roślin i powstają małe roślinne przedszkola:) Nawet moje książki kucharskie znalazły tu swoje miejsce. Teraz sięgam po nie i w przerwie, kiedy gotuję wodę na makaron.
W kąciku pięknie odnalazł się zydelek ze surowego drewna, zakupiony całkowicie spontanicznie na okazjonalnym, katowickim kiermaszu. Okazał się być wspaniałym kwietnikiem. Teraz jeszcze marzę
o takim okrągłym dywanie z trawy morskiej, takim jaki był w domku letniskowym dziadków, pamiętacie ;)?
Będzie pięknie i nawet zwykła pomidorowa, będzie niezwykle smakować:)
i lodówki u mnie zupełnie nie istnieje. No cóż czasem tak jest, zwłaszcza w wynajmowanym mieszkaniu. Wtedy trzeba iść na kompromisy. Teraz nasza kuchenka przechodzi przemianę z prostej, minimalistycznej w swobodną, pełną roślin i słońca.
I na co dzień mamy tu taki obrazek: słońce przebijające się przez bambusowe rolety rozświetla głęboką zieleń liści, w misce pachnące brzoskwinie, w tle cichutko gra radio, a ja na bosaka nucąc pod nosem dodaję kolejne łyżki ukochanego pesto do ekspresowego makaronu. Już wiem, że zaraz mój żołądek i ja będziemy szczęśliwi.
Na parapecie przybywa roślin i powstają małe roślinne przedszkola:) Nawet moje książki kucharskie znalazły tu swoje miejsce. Teraz sięgam po nie i w przerwie, kiedy gotuję wodę na makaron.
W kąciku pięknie odnalazł się zydelek ze surowego drewna, zakupiony całkowicie spontanicznie na okazjonalnym, katowickim kiermaszu. Okazał się być wspaniałym kwietnikiem. Teraz jeszcze marzę
o takim okrągłym dywanie z trawy morskiej, takim jaki był w domku letniskowym dziadków, pamiętacie ;)?
Będzie pięknie i nawet zwykła pomidorowa, będzie niezwykle smakować:)
Czasami właśnie te małe zmiany, zmieniają najwięcej :)
OdpowiedzUsuńUdanego popołudnia
Prawda :-) :-)
UsuńTe największe zmiany zdarzają się rzadko i niekiedy nie dają takiego kopa, jak te mniejsze, które chociażby poprawiają samopoczucie. Ja wolę mniejsze zmiany i codzienną dawkę motywacji niż raz na jakiś czas większą zmianę i zadawanie sobie pytania "to już?" "na to tyle czekałam?" :P
OdpowiedzUsuń:) Ja również wolę delikatne, ale ciągłe ewoluowanie aranżacji wnętrza. Zabawa jest wówczas dużo lepsza. Pozdrawiam J.
UsuńPonoć jak się nie ma już czego w domu zmieniać, przemeblowywać i przekładać to czas najwyższy się wyprowadzić :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam drobne metamorfozy.
Czasem tak niewiele trzeba, a jaka radość.
Pozdrawiam serdecznie.
:) Również pozdrawiam J.
UsuńPiękne detale - ze smakiem, kobiece, ktoś mógłby powiedzieć, że bez tego to taka "standardowa kuchnia". Ale właśnie te detale czynią przestrzeń naszą. No i co ważne - kiedy po jakimś czasie zmieni nam się koncepcja, baza spokojnie może zostać (tu np. piękne białe meble) a dodatki można zmienić dużo mniejszym kosztem. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:) Takie było założenie: neutralna baza i możliwość ciągłych zmian, zabawy aranżacją. Pozdrawiam J.
UsuńŚwietnie urządzona kuchnia. Ja przymierzam się do remontu i zmiany mebli, wiec może zaczerpnę stąd garść inspiracji :)
OdpowiedzUsuńProszę czerpać ile się da:) Dla mnie to sama radość. Pozdrawiam J.
UsuńDbałość o szczegóły jest na wysokim poziomie. Trochę zielonego i białego na prawdę fajne połączenie
OdpowiedzUsuńNiby małe zmiany a od razu przyjemniej się robi!
OdpowiedzUsuń