Nigdy tego nie wiemy, nie możemy przewidzieć. To taka chwila, taki moment. Potem wspominamy, zastanawiamy się nad tym, że to wszystko takie kruche, że jesteśmy tu tylko na chwilę.
Pierwszego maja spacerowałam z mężem krakowskimi uliczkami, zachwycałam się ceramicznymi kogucikami i poszukiwałam tego idealnego.
Szedł pewnym krokiem, bardzo uśmiechnięty, z rodziną, a wiatr rozwiewał mu włosy. Od zawsze bardzo go szanuję jako artystę i pomyślałam, że muszę podejść, poprosić o autograf. Trochę się zawstydziłam i wysłałam męża. Ten odważnie podszedł, przeprosił i poprosił o autograf dla żony.
Szedł pewnym krokiem, bardzo uśmiechnięty, z rodziną, a wiatr rozwiewał mu włosy. Od zawsze bardzo go szanuję jako artystę i pomyślałam, że muszę podejść, poprosić o autograf. Trochę się zawstydziłam i wysłałam męża. Ten odważnie podszedł, przeprosił i poprosił o autograf dla żony.
Przystanął i się uśmiechnął. To był jego prywatny czas, a jednak poświęcił nam chwilę.
- Oczywiście, nie ma problemu, który dzisiaj mamy?
I tutaj wkradł się błąd i zamiast 01.05 zapisał 01.06. Teraz niewinna pomyłka ma dodatkowe znaczenie. Nie wiemy co nas czeka jutro. Ile czasu jest nam dane.
Ważne by patrząc za jego przykładem z życia czerpać pełnymi garściami i żyć
z pasją. Bo nawet najbardziej błaha chwila, moment to cząstka całości i warta jest uwagi.
Zawsze kiedy teraz patrzę na wesołego, krakowskiego kogucika przypominam sobie ten moment.
I po cichutku nucę.
A na przywiezionej z Krakowa karteczce widnieje:
Z pozdrowieniami Z. Wodecki
01. 06. 2017
smutno :(
OdpowiedzUsuńbardzo
Usuń